wtorek, 27 maja 2014

moje zaburzenie nerwicowo - depresyjne daje mi czasem popalić; miałem nawrót choroby w kwietniu; kilka tygodni "błędnego koła"; męczące to; czuję się po takich akcjach jak ktoś kto przespał swoje życie na miesiąc, dwa, pół roku, itp.; frustrujące; boli mnie to, że inni mogą oberwać na zasadzie oberwania rykoszetem; staram się unikać wciągania to ludzi; nie chcę pompować "mięśni myśli w typie poczucia winy", chcę żeby ten układ mięśniowy dotknęła dystrofia;
poczucie winy to jedno z moich podstawowych zachowań nerwicowych i depresyjnych;
chciałbym, żeby przyszedł do mnie taki Jezus i powiedział mi: "Wstań" a ja wstanę i pójdę; ostatnio to ja nawet prawie niewierzący się zrobiłem; choroba pustoszy również i te sferę życia;

na początku napisałem, że czuję się po nawrotach choroby jak ktoś, kto coś przespał; no tak; budzę się, otwieram oczy wiem, że muszę iść; ale niestety boli mnie i napawa mnie poczuciem beznadziejności fakt, że po każdym takim przebudzeniu się tak jakbym coraz dłuższą drogę do świata i ludzi musiał pokonać, ażeby powrócić;

sam; sam; sam; chujowo sam;

wczoraj u pani psycholog pochylaliśmy się troszkę nad moimi traumami, myślami rezygnacyjnymi; opisywałem również swoje nieudane próby samobójcze z przeszłości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz