niedziela, 2 lutego 2014

W styczniu usłyszałem pewną diagnozę: PTSD - przedłużona reakcja na stres oraz (jako jeden z efektów PTSD) umiarkowana depresja. W 2011 roku w okresie niespełna trzech miesięcy doświadczyłem kilku traumatycznych wydarzeń. Bliskie mi osoby przejęły się moją sytuacją i zalecały mi zgłoszenie się na jakąś psychoterapię, bo mogę mieć potem problemy. Po pewnym czasie jakoś to wszystko się unormowało. Pomyślałem, że jestem twardy i odporny psychicznie. Jak bardzo się myliłem! Okazało się to później. Nerwica w sosie PTSD z depresyjną mgiełką wkradała się z moje życie podstępnie. W 2013 roku w okresie od lata do jesieni zauważyłem, że kompletnie nie radzę sobie ze stresem.Napady lękowe. Natręctwa myślowe i nie tylko. Dezorganizacja życia. Zaburzenia snu i fazy zmęczenia psychofizycznego. Spadek motywacji. Nadużywanie alkoholu. Siadał nastrój. Lęk z depresją dopieprzał mi tak, że aż ciało mnie bolało. W końcu musiałem coś z tym zrobić.
Uznałem za fakt, że moje życie pełne jest lęku i bywa wypełnione smutkiem. Bardziej się pilnuję. Zacząłem dbać o higienę psychiczną. Od kilku tygodni łykam codziennie rano po 10 mg escitolapramu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz